poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział V. part. I

     Przewracam oczami i odwracam się tyłem do niego, po czym odchodzę, unosząc dumnie brodę. Słyszę podeszwy moich butów uderzające o bruk, czuję jak chodnik wibruje pod naciskiem. Wiatr tańczy w moich czarnych jak noc włosach, a drobne owady zaplątują się w nie niczym w pajęczą sieć, oblepiającą bezlitośnie ich małe ciałka. Cóż, gdyby on wpadł w taką pułapkę, zapewne urządziłabym ucztę i tańce.
- Daj spokój! - krzyczy za moimi plecami, jego głos brzmi wyraźnie desperacko. - Zamierzasz tak mnie tu zostawić.
      Zaprosiłabym na nią nawet Łysola, przysięgam. Byle tylko uciszyć ten głos obijający się o moje uszy. Mam serdecznie dość tej paplaniny i prób przekonania mnie, że powinnam go ze sobą zabrać.
- Nigdzie ze mną nie pójdziesz, rozumiesz? - staram się brzmieć spokojnie, ale czuję, że zaraz nie wytrzymam i nawrzeszczę na niego tak, jak to zrobiłam z chłopakiem w tunelu.
     Biorę głęboki wdech, czuję jak świeże powietrze wypełnia moje ludzkie płuca, a słodki zapach jesieni niemal dosłownie wlewa się w moje nozdrza. Liczę do dziesięciu, ale to praktycznie w ogóle nie pomaga, a ja nie mogę dusić w sobie gniewu dłużej niż kilka minut. To dla mnie za trudne i stanowi przyczynę wielu moich problemów. Tak, ale nigdy się oczywiście nie przyznam, że to ja jestem ich powodem, prawda? A już na pewno nie przed nim.
- Przydam ci się. Co, jeśli cię zauważą? - naciska, a ja nie wytrzymuję i gwałtownie odwracam się na palcach, wyciągając w jego stronę prawą rękę. Zanim ją wyprostuję, pstrykam palcami, a dłoń staje w płomieniach.
- Zamknij. Się. - cedzę przez zęby. - Bo podpalę ci język i będę patrzyła, jak biegasz w kółko i szukasz wody.
     Widzę, że chce coś dodać, więc macham mu przed nosem żywą pochodnią, gaszę ogień jednym przesunięciem paznokcia i uśmiecham się sztucznie.
- I tak zostaniesz. Tym bardziej, jeśli mieliby mnie zauważyć – podkreślam zdecydowanie.
      Waha się przez chwilę, ale w końcu zamyka usta i kiwa głową na znak zgody. Wciąż co prawda wpatruje się w moje ręce, ale przynajmniej już się nie odzywa. Zadowolona z siebie przerzucam włosy na jedno ramię i zaczynam się nimi bawić. Użyłam szaty do opatrzenia jego ran, więc kaptur znajduje się teraz gdzieś między niebieskim swetrem i brzuchem chłopaka. Nie chcę go z powrotem, więc będę musiała zabrać kolejny z pokoju. Wzdycham ciężko i skręcam w prawo, w stronę lasu, w którym znajduje się zejście do Podziemia. Korzystanie z niego zajmuje trochę czasu, ale akurat w tej chwili mamy go pod dostatkiem, bo Łysol myśli zapewne, że nie żyję i już planuje jak to uczcić, zanim wcieli w życie swój 'genialny' plan, jakikolwiek by on nie był. Kilka razy zastanawiałam się nad tym, co ten świr chce osiągnąć, ale na myśl przychodzi mi jedno słowo; władza. Bo jaki inny powód mógłby mieć podwładny, by wyrzuć swojego pana z jego własnego domu? Cóż, nie wiedziałam nic o ich relacjach, więc czarę żalu przepełnić mogła jakaś sytuacja bardziej osobista, ale wolę się w to nie zagłębiać. Moją sprawą jest jedynie odnalezienie Lucyfera i zabranie go z powrotem do jego gabinetu, wywalenie Łysola i zesłanie go w najczarniejsze zakątki Podziemia, czy też Piekła, jak nazywają je niektórzy ludzie. Szczerze to nie mam pojęcia dlaczego. Jest tam dosyć ładnie, nie licząc mrocznych upodobań wystroju wnętrz mojego pana. Miejsce, gdzie trafiały dusze jest... Cóż, czasem sama chciałabym tam trafić, ale zaraz zmieniam zdanie. Tylko najgorsi przestępcy, najbardziej splamione, zgniłe duchy zostają zrzucone z klifu w otchłań wypełnioną czerwonym pyłem i czarnym ogniem trawiącym je po kawałku, bawiącym się z nimi w berka, choć od początku wiadomo kto wygra tę grę. Zabawne popatrzeć czasem i posłuchać tych jęków, mimo że czasem bywają przerażające i nie do zniesienia. Niektórzy śpiewają, by umilić sobie czas, inni krzyczą, raz na jakiś czas komuś udaje się uciekać przez dłuższą chwilę, ale zwycięstwo nigdy nie trwa długo, a ja po raz kolejny słyszę piski, trzaskający ogień i czuję zapach zapalonej zapałki. Nie wiem dlaczego, ale właśnie taki zapach do mnie dociera w chwili zderzenia czarnych płomieni z duchem.
      Zatrzymuję się przed skałami i pociągam nosem, by nabrać jak najwięcej tego pachnącego, zimnego powietrza, nim wejdę do Podziemie. Czuję na plecach coś ciężkiego i niemal się przewracam, ale ta sama siła łapie mnie w pasie, obejmuje i ciągnie w tył. Upadam, zaciskam zęby, ale nie czuję kamieni i twardej ziemi, a jedynie ciepły, miękki sweter chłopaka.
      Próbuję się podnieść, ale kiedy odwracam się i podpieram rękami, jedna z nich natrafia na coś ostrego, a ja ponownie tracę grunt, tym razem pod dłońmi. Obijam się brzuchem o jego brzuch, moja noga wpada między jego uda, a mój nos ociera się o jego policzek. Odsuwam twarz, by na niego spojrzeć, kiedy on robi to samo. Spoglądamy sobie w oczy, a ja nagle czuję przypływ złości o mocy tsunami atakującego Japonię. Gwałtownie podrywam się do góry, staję na sztywnych nogach staję obok niego i kopię go w bok, warcząc przy tym jak pies. Odwracam się i kieruję w stronę skał, postanawiając się nie oglądać. Nie wołaj mnie, nie wołaj mnie- powtarzam w myślach, jakby to mogło go powstrzymać. Kim on w ogóle był, żeby pchać się na mnie, a potem rzucać na ziemię w środku lasu? O czym ty myślisz?- pytam sama siebie odkrywszy, co przyszło mi do głowy. Zatrzymuję się przy zimnym, szarym kamieniu i zaczynam rysować po nim płonącymi palcami. Zwęglona warstwa niemal natychmiast znika, a szara warstwa kruszy się przede mną, odsłaniając dziurę wypełnioną po brzegi najczystszą, najbardziej nieprzeniknioną ciemnością jaką ludzie kiedykolwiek widzieli. Zanim tam wchodzę, opieram się dłonią o brzeg skały i wypuszczam powietrze przez zęby.
- Zostajesz tutaj – mówię. - I nie ruszasz się z ukrycia, choćby nie wiem co, jasne?
- Mhm – mruczy pod nosem, ale ignoruję rosnące uczucie irytacji.
- I jeszcze jedno.
- Tak? - pyta, jakby miał nadzieję, że zabiorę go ze sobą. Ha, niedoczekanie.
- Więcej mnie nie dotykaj, albo stracisz palce, lub inną dowolną część ciała.
      Nie czekając na jego reakcję wkraczam w czarną plamę, która natychmiast mnie pochłania, a ja staję się cieniem podążającym w kierunku głównej części Podziemia. Łysol zapłaci, ale jeszcze nie teraz. Muszę zaczekać, ale mam za to mnóstwo czasu na planowanie tej zemsty. O tak, zapłaci, i to jak.


Tak, wiem, mega krótki, ale napisąłam go, cóż, przed chwilą xd Wybaczcie, ale dlateog nazwałam go "Rozdział V, part I" :) Zrobimy z niego dwie części, co? Błagam, powiedzcie, że jest okay xd Przepraszam, ale była u kuzynki i wgl. :c Dobra, komentujcie, żebym miała motywację do dodawania następnych postów, a ja znikam na razie :) O jeszcze jedno, założyłam bloga z recenzjami, oto link, dla zainteresowanych, pierwsza recenzja pojawi się niedługo :3 -----> http://nika-wsrod-ksiazek.blogspot.com/ Muszę go jeszcze dopracować, oczywiście xd Ale to z czasem się załatwi :) Okay, to do napisania skarby ! <3
Pozdrawiam,
Nika
 

6 komentarzy:

  1. Ach, zostałaś nominowana do Liebster Award ;3 Gratuluję ^.^
    http://normalna-byc.blogspot.com/2013/10/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze:
    Przepraszam, że nie napisałam komentarza pod ostatnim rozdziałem.. Ale na prawdę, nie mam teraz w ogóle czasu.. Moje blogi zarosły kurzem, nad czym ubolewam.. ;(
    Po drugie:
    Cud malina rozdział.. xD
    Ale serio.. Jest świetny.. Ogólnie moim zdaniem świetnie opisujesz sytuacje. Opisu nie znajduje się ani za dużo, ani za mało..
    I to zarabia u mnie punkt na plus.. :3
    I po trzecie.. Następnych nie dam bo cię zanudzę.. xD
    Kiedy następny rozdział..? xD
    Bo ten.. Tak mnie jakoś ciekawość zżera.. xD

    No to chyba koniec moich wyliczanek.. xD
    Czekam na następny rozdział.. :3
    Weenny..!!!


    http://fascynujace-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co mnie najbardziej wkurza w twoim blogu?! Te cholerne białe okienko, które prosi mnie o nie kopiowanie jak nie chce tego robić! Nawet linka do twojego nowego bloga nie mogę skopiować! - przepraszam, że się unoszę, ale odzwyczaiłam się pisać linki do blogów, bo zawsze się mylę. :D
    A teraz co do rozdziału. Bardzo dobrze zrobiłaś dzieląc go na dwie części, bo jak sama stwierdziłaś jest troszku za krótki. :)
    Akcja się toczy i bardzo dobrze.
    Coraz bardziej lubię Silver, a jeszcze bardziej Matt`a ( mogę mu tak mówić?) :3
    No cóż życzę dużo weny i motywuję się do dalszego pisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha możesz mu tak mówić, bo sama Silver będzie go tak nazywać, specjalnie to zaplanowałam, jak mogłaś mnie tak zdemaskować :D A link do bloga nie jest skomplikowany xd A białe okienko utrudnia kopiowanie tekstu, co jest dosyć przydatne :)
      Dlaczego coraz bardziej lubisz SIlver? Co takiego zrobiła, że Cię przekonuje xd Bo ja nie zauważyłam większej zmiany :c ;) Jestem ciekawa i tyle ;)

      Usuń
  4. Sliver to taka dziewczyna z charakterem. Nie da sobie w kasze dmuchać. Mam mocny charakter. Uwielbiam takich bohaterów nawet jeśli popełnią coś niesłusznego. Po prostu Silver do mnie najbardziej przemawia.
    I przepraszam za zdemaskowanie xD

    OdpowiedzUsuń
  5. boski ten rozdział:D masz wielki talent do pisania:)

    OdpowiedzUsuń